piątek, 13 lipca 2012

YSL, Vernis a Levres, Rouge Pur Couture

Dlaczego zdecydowałam się na lakier do ust od Yves Saint Laurent?




Czytałam o nim na kilku blogach i wydawał się być super produktem. Tyle. Nie przyszło mi do głowy, że może się niedługo znaleźć w mojej kosmetyczce. Los jednak chciał, że w pewnej drogerii ujrzałam szafę Chanel, Diora, a na koniec YSL. Początkowo wypytałam panią o Bazę brązującą od Chanel, jednakże ta patrzyła na mnie trochę dziwnym wzrokiem, szukała w szufladach, poprosiła nawet koleżankę o pomoc, ale niestety, produktu nie było. Wtedy w moje ręce wpadł lakier od YSL. Na wstępie muszę zaznaczyć, że ten produkt, to po prostu cukiereczek! 



Samo opakowanie jest bardzo przeurocze, ale jednocześnie bardzo eleganckie. Moim zdaniem klasa sama w sobie. Mój cały czas śpi w swoim złotym kartoniku i czuje się bardzo dobrze :-) 
Wybrałam dla siebie jeden z dwóch najjaśniejszych odcieni różu, numer 18 Rose Pastelle. Kolor ten urzekł mnie od samego początku, jednak na ustach wygląda na intensywniejszy niż w opakowaniu. Jakkolwiek uwielbiam ten odcień na swoich ustach. Nakładając jedną warstwę otrzymujemy średnie krycie, usta są przepięknie błyszczące, jednak produkt nie ma w sobie połyskujących drobinek, przez co uzyskujemy na wargach cudowny efekt tafli. Nakładając dwie warstwy uzyskujemy mocne krycie, usta są bardzo podkreślone, przepięknie błyszczą!


Dodam jeszcze, że aplikacja produktu to czysta przyjemność. Ma on wodnistą konsystencję, która staje się bardziej treściwa na wargach. Usta są bardzo nawilżone, suchych skórek praktycznie nie widać. Uważam, że lakier ten ma też delikatne działanie pielęgnacyjne. Użyłam go zaledwie kilka razy, a mam wrażenie, że moje usta są bardziej nawilżone. Duże znaczenie ma z pewnością aplikator, którego niestety nie zdążyłam sfotografować, ale postaram się to nadrobić. :)



Czytałam wiele opinii na temat trwałości produktu. Powiem tak: sama zauważyłam, że ściera się po posiłkach. Radzi sobie z piciem. Dodam, że testuję go gdy średnia temperatura wynosi 36stopni, więc ma prawo delikatnie spływać.

Największą wadą kosmetyku od YSL jest zdecydowanie cena. Za swój zapłaciłam 29 euro, czyli w przeliczeniu ok. 120-130zł. Cena bardzo podobna jak w Polsce. Z pewnością niewiele z nas lekka ręką wydaje na kosmetyk taką kwotę. Musimy jednak pamiętać o tym, że płacimy za wydajność, jakość no i markę... 



Lakier od YSL jest moim pierwszym kolorowym produktem z wysokiej półki. Jestem z niego bardzo zadowolona i nie wyobrażam sobie nie mieć go w swojej kosmetyczce :) Z pewnością nie będę go używać codziennie, ale też nie jest mi go jakość szczególnie szkoda używać. Po tym zakupie doszłam do wniosku, że zamiast kupować tysiące błyszczyków w niskiej cenie, można zaoszczędzić i raz na jakiś czas zakupić produkt najwyższej jakości. Gama kolorystyczna jest dość szeroka, każda z nas może znaleźć coś dla siebie.





 Takie zakupy trzeba jednak dobrze rozważyć i przede wszystkim zadać sobie pytanie, czy produkt, który kupiłyśmy będzie się nadawać zarówno do dziennego makijażu jak i do wieczorowych looków. YSL oferuje np. wiele przepięknych szminek w bardzo ciemnych, wręcz fioletowo-czarnych kolorach, których osobiście nie wyobrażam sobie używać.


Serdecznie pozdrawiam
kosmetykowa







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz