środa, 11 lipca 2012

Zakupy poczynione we Włoszech

Witajcie kochani,
jeszcze przez jakiś czas przebywam na wakacjach we Włoszech, gdzie miałam okazję kupić kilka naprawdę ciekawych kosmetyków :-)

Część z nich kupiłam w outlecie w bardzo atrakcyjnych cenach. A zaczęłam od sklepu Kiko, w którym zaraz dopadłam to cacko:

Jest to pisak do frencza w przepięknym odcieniu różu. Zainteresował mnie już jakiś czas temu, kiedy przeczytałam o nim na blogu nieesi25. Jak widać, mój to odcień nr 09. Widziałam jeszcze 6 innych, jednakże ten do mnie najbardziej przemawiał :) Niestety nie mam zdjęć na paznokciach, gdyż zdążyłam tylko wypróbować go po przyjeździe do domu na pomalowanych na czerwono paznokciach. Ku mojemu zaskoczeniu pisak wręcz fantastycznie pokrył intensywny kolor, nie zostawia smug i bardzo szybko wysycha. Zapłaciłam za niego 3 euro, jednak wiem, że cena regularna jest wyższa i oscyluje w granicach 10euro.


Ale w Kiko kupiłam też dwa inne kosmetyki  ;-)


To cudo w słonecznym opakowaniu to nic innego jak błyszczyk z SPF 20. Do wyboru był bezbarwny bądź delikatny róż nazwany przez producenta fuksją. Pigmentacja jest jednakże znikoma, przez co kosmetyk nadaje się dla osób, które nie przepadają za zbyt intensywnym kolorem na ustach. 

Kupiłam go głównie ze względu na ochronę przeciwsłoneczną. Często po powrocie z plaży mam problem z piekącymi, rozgrzanymi do czerwoności wargami. Chociaż nakładam na twarz krem z wysokim filtrem przeciwsłonecznym, nie wyobrażam sobie smarować nim ust... Błyszczyk wydawał mi się być ciekawszą opcją. Za mój zapłaciłam 3,70 euro.


Muszę jednak przyznać, że ochrona jest "średnia". Po całym dniu spędzonym na plaży i ostrym słońcu, usta może i nie pieką, jednak czuję, że stoczyły ostrą walkę z promieniami słonecznymi... Muszę przyznać, że nałożyłam produkt raz, a po godzinie powtórzyłam aplikację. Dodam, że jadłam, piłam, przez co kosmetyk mógł się zwyczajnie zetrzeć. 



Dla niektórych dużym minusem może być też fakt, iż produkt czuć na ustach, wargi są lepkie, choć zależy to oczywiście od ilości nałożonych warstw. Musimy jednak pamiętać, że błyszczyk to nie szminka, jest kosmetykiem płynniejszym. Usta dzięki niemu uzyskują przepiękny połysk, jednak mogą kleić się do nich roztrzepane wiatrem włosy :( 
Jedna warstwa produktu po roztarciu

W salonie Kiko skusiłam się też na rozświetlający podkład. Nigdy wcześniej nie używałam produktów tej firmy, więc gdy miałam okazję kupić je w atrakcyjnej cenie, nie miałam najmniejszych skrupułów- w końcu trzeba je wypróbować :-) Opakowanie jest wygodne i pozwoli na zużycie całego podkładu.




Wybrałam dla siebie odcień 04, gdyż był on najjaśniejszym z dostępnych w sklepie. Wiem, że będę go używać tylko latem, gdy moja skóra jest bardzo opalona.



Zapłaciłam za niego całe 3 euro, użyłam raz i wzbudził we mnie pozytywne wrażenia. Będę go z pewnością testować pod kątem tego, czy aby nie zapycha moich porów, gdyż właśnie ten problem jest dla mnie największą zmorą.



Dalsze zakupy poczyniłam w salonie Pupa.

Jako pierwszy do przeuroczego koszyka wpadł wypiekany bronzer. Uważam, że 9g to dość solidna objętość. 

Produkt ma ładny, brązowo-pomarańczowy odcień, ładnie podkreśla kości policzkowe, subtelnie je rozświetla. 




Wydaje mi się, że nigdy nie dotknę w nim dna, bo jest tak wydajny! Kosztował 5euro, więc cena naprawdę kusząca jak na tę markę :-)


Udało mi się też przechwycić bazę pod makijaż z Pupy. 


Zdążyłam już jej użyć i wiem, że działa fenomenalnie. Makijaż trzyma się na miejscu przez cały dzień, wystarczy malutka pompeczka produktu, żeby pokryć nim całą twarz. Nie wiem, czy nie zatyka porów, muszę go dłużej poużywać, jednakże jak na razie jestem bardzo pozytywnie nastawiona.




W najbliższym czasie przedstawię wam mój zakup miesiąca i produkty z szafy Essence :-)

Pozdrawiam,
kosmetykowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz