Pisak jest śmiesznie prosty w obsłudze! Cięzko było mi jedynie zapanować nad grubością kreski... Najbardziej jednak zaskoczył mnie fakt, że lakier ten zasycha w kilka sekund!!!
Nałożyłam początkowo dwie warstwy produktu, gdyż czułam prześwity. Potem pokryłam wszystko bezbarwnym lakierem Golden Rose (nr 101)
Dzisiaj postanowiłam podrasować mój mani i nałożyć jeszcze dwie warstwy lakieru z błyszczącymi drobinkami także od KIKO. Efekt:
Pierwsza wersja wydaje mi się być fajna na codzień, druga natomiast bardziej weekendowo-wakacyjna. Muszę przyznać, że swietne jest to, że pisakiem możemy codziennie jedynie poprawiać starte końcówki. Trwa to kilka sekund, a przez to możemy utrzymać efekt kolorowego frencha przez długi czas!
Ja znalazłam już swojego pisakowego ulubieńca :)
Która wersja frencha bardziej się Wam podoba?
Pozdrawiam,
kosmetykowa
Jak dla mnie oba idealne! :) Super jest kolor tego pisaka!
OdpowiedzUsuńKomuś tu się przysnęło z blogiem! ;-)
OdpowiedzUsuń